Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony odbiło się szerokim echem poza granicami kraju.
W Niemczech publicyści ostrzegają przed eskalacją hybrydowej wojny, a władze Ukrainy alarmują, że Rosja może szykować się do starcia z całym Sojuszem Północnoatlantyckim. W centrum debaty pozostaje pytanie: czy Kreml naprawdę chce konfrontacji z NATO?
Niemieckie media: hybrydowa wojna Kremla
niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung” o „eskalacji przez Kreml hybrydowej wojny”
analiza Nicolasa Richtera: Putin nie chce otwartego starcia z NATO
celem Moskwy ma być nie wojna, lecz podział i zastraszenie Zachodu
drony nad Polską jako test reakcji Warszawy i sojuszników
ryzyko błędnych ocen i przypadkowej eskalacji coraz większe
Konflikt między Putinem a Zachodem staje się coraz bardziej niebezpieczny – pisze Nicolas Richter w „Sueddeutsche Zeitung”.
Zdaniem komentatora rosyjskie drony nad Polską były próbą wprawienia w zakłopotanie i podziału sojuszników.
Putin prawdopodobnie nie jest zainteresowany otwartą wojną z NATO, gdyż byłoby to zbyt ryzykowne – ocenia Richter, ale ostrzega, że każda kolejna prowokacja zwiększa ryzyko niekontrolowanego rozwoju sytuacji.
Polska w ogniu testów
Według „Sueddeutsche Zeitung” Kreml celowo sprawdza granice cierpliwości państw NATO.
Prawdopodobnie wysłał drony do Polski, aby zbadać skutki tej akcji. Jak zareaguje Warszawa? A przede wszystkim: jak zareaguje Trump? – pisze niemiecki publicysta.
W ocenie gazety Polska odpowiedziała środkami militarnymi i na tym sprawa może się zakończyć.
Jednak sam fakt, że w nocy z 9 na 10 sierpnia doszło aż do 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej, pokazuje, że Moskwa jest gotowa podnosić stawkę. Nawet jeśli nie planuje otwartego starcia, działania tego typu zwiększają ryzyko nadreakcji i niechcianej eskalacji. W Niemczech coraz częściej pojawiają się głosy, że Zachód musi przygotować się na długą konfrontację hybrydową, której elementem są także ataki psychologiczne i dezinformacyjne.
Głos z Ukrainy: Rosja szykuje się na więcej
Inny ton wybrzmiewa z Kijowa. Ukraiński minister obrony Denys Szmyhal uważa, że Kreml wcale nie zatrzyma się na prowokacjach.
Rosja chce konfliktu z NATO – stwierdził, apelując o miliardowe inwestycje Sojuszu w zbrojenia.
Według niego następne trzy do czterech lat mogą zostać poświęcone przez Moskwę na przygotowania do jeszcze większej wojny.
Nie powinniśmy wyobrażać sobie scenariusza Armagedonu. Powinniśmy być po prostu gotowi – podkreślił Szmyhal.
To stanowisko kontrastuje z niemiecką analizą, ale łączy się z przekonaniem, że Zachód nie może lekceważyć sygnałów płynących z Moskwy. Dla Polski, która znalazła się na linii pierwszych prowokacji, oznacza to nie tylko konieczność militarnej czujności, lecz także odporności na działania dezinformacyjne i próby politycznego podziału.